logom.jpg (21931 bytes)

Dodaj stronę do ulubionych

 

Ze Zbigniewem Grzybem* rozmawia Jacek Dyrlaga

Wszystko ... w pyte

- Od lat zajmuje się Pan godką krakowską (wymawia się krakoska), która obejmuje także naszą mowę andrychowską. A więc chodzimy na borówki, nie na czarne jagody; pijemy raczej z flaszki niż butelki. Jakie są jeszcze inne charakterystyczne zwroty tego naszego dialektu?

 - Na drzewku wieszamy bańki, mija nas auto, na które kukamy, nie jojcymy kiej targa nam się przyodziewa, kładziemy flizy w łazience, jarzyny i owoce kupujemy w jarzyniaku a wekę i kajzerkę w piekarni. Lubimy nalewać chochelką rosół z grysikiem i wcinać kurczę pieczone albo sznycle. Siadamy na stołku i kosztujemy andruta na przemian z piszingerem, chrustem, ćwibakiem czy pomadkami. Jesteśmy nieraz źli jak fiks, kiedy ubierzemy płaszcz, na polu swar a miała być siompa. Na noc przy łóżku mamy nakastlik. Kiedy z kuzynami idziemy na nogach na grandę do ogrodu u stryka, to po drodze możemy też trafić na ostrężyny. Agarów ćwiekomy chabinom po zadku. Słuchamy się, albo nie słuchamy się innych, choć czasem karniemy się na obwarzanka albo drożdżówkę, które przepijemy krachlą. Strasznie żałujemy, że już coraz rzadziej można kupić prawego bila. Jak kaciała zastrugaczką utnie się w palec, to musi go owinąć lepcem, bo rane ucioro i zacznie mu się jadzić. Prawemu Krakowiakowi lub Krakowiance, kiedy im się zemrze, to na smentarzu trębacz nie gra amerykańskiej „Ciszy”, ino swojski „Hejnał Mariacki”. Lekarze w śpitalach albo ośrodkach chodzą w chałatach a dziecka z cumelkiem w buzi i kurtkach z kapuzą, żeby nie chyrlały. Z bucem jak pitoli, to się nie certolimy ino kazujemy mu zdupcać. Sakramencko nie lubimy bajoków, bajkloków, klarnetów bosych a zwłaszcza złomanych. Nie robimy nic na sermater, przez to wszystko u nas jest … w pyte.

- Duży jest zasięg terytorialny godki krakowskiej?

- Najogólniej można by rzec, że godka krakoska, to dialekt, którym posługują się mieszkańcy Krakowa i regionu krakowskiego. Tam, gdzie ubierają strój krakowski, zwykle posługują się godką. Krakowiacy dzielą się na Krakowiaków Wschodnich i Krakowiaków Zachodnich. Krakowiacy zamieszkują nie tylko obecne województwo małopolskie. Mieszkają również na południowym zachodzie województwa rzeszowskiego, na południu województwa świętokrzyskiego i na rubieżach wschodnich województwa śląskiego. Kiedy jednak skupimy się na Krakowiakach Zachodnich, to na południu graniczą oni z Góralami Babiogórskimi, Kliszczakami (grupie etnicznej, zamieszkującej obszar pomiędzy Rabką-Zdrojem, Suchą Beskidzką i Myślenicami, których strój jak i godka to mieszanka góralsko-krakowska), na południowym wschodzie z Lachami (rejon Nowego Sącza i okolic), na wschodzie i północnym wschodzie z Krakowiakami Wschodnimi, na zachodzie zaś ze Ślązakami i Cieszyniakami. Strój i godka krakowska powszechnie obecna jest także na Żywiecczyźnie, aż po Białą Krakowską.

- Czy są różnice między godką na przykład w Pana rodzinnej gminie Iwanowice, a tym co słychać w Andrychowie i okolicy?

- Godka Krakoska, tak jak strój krakowski w pewnych elementach różni się, w zależności od rejonu występowania. Chociaż słownictwo, melodyka języka czy wymawianie pewnych głosek jest podobne. W godce da się słyszeć zarówno „o”, „a”, jak i coś pośredniego pomiędzy „o” i „a”, mamy „o” akcentowane, które nie jest „ó” np. kł/o/óń – koń), chociaż tak jest zapisywane, „e” akcentowane, które nie jest „ę”, coś pośredniego między „e” i „a” oraz „y” nosowe (np. py/ędzi – pędzi). Godka Krakoska dzieli się również na godkę krakowską miejską i godkę okołokrakowską. Mieszczuch powie „chodźże tu”, „da/ejże mi”, a mieszkaniec miejscowości podkrakowskich powie: „pu/odze (chodze) haw”, „dejze mi”. Ale u jednego i drugiego występuje końcówka „że/ ze” i jeden drugiego doskonale rozumie. Jeżeli chodzi o powiat wadowicki, to nie ma zbyt istotnych różnic, chociaż słyszalne są wpływy góralskie i śląskie. Natomiast Andrychów jest specyficznym przypadkiem, podobnie jak Nowa Huta w Krakowie. Kiedyś duże fabryki potrzebowały pracowników, więc w Andrychowie osiedliło się wiele osób z innych części kraju i regionu. Co oczywiście przełożyło się na specyficzny język. Ale w Andrychowie i gminie Andrychów, kiedy używam wyrażeń z „godki”, to nie budzi to większego zdziwienia, bo większość tych wyrażeń jest znana i akceptowana. Kiedy w 1992 roku przyszedłem za żoną do Roczyn i od razu usłyszałem znajome „słuchojże” lub „słuchojże sie”, to już wiedziałem, że jestem wśród swoich.

- Podobno przydała się Panu znajomość naszego „krakoskiego” dialektu za granicą?

- Nie tylko. Literacki język polski jest co prawda językiem słowiańskim, ale językiem specyficznym. Ukształtował się mniej więcej w XV-XVI wieku. W głównej mierze oparty jest o gwarę mazowiecką z dużymi naleciałościami (ok. 40%) języka łacińskiego, które przedostały się z liturgii w rycie rzymskim. Natomiast godka krakoska ma w głównej mierze starosłowiańskie podkłady leksykalne, co, chociażby ze względu na jeszcze występujący w godce iloczas (np. idzeeee, chodzeee, baaajok, itp.) upodabnia ją do gwar słowackich i czeskich. Nasz dialekt nie jest „zepsutym” literackim językiem polskim. Jest od niego wcześniejszy. Trwał i rozwijał się obok niego. Od literackiego języka polskiego odróżnia go nie tylko wymowa, akcent i melodia, ale i kilka tysięcy słów o innym znaczeniu lub wręcz nieznanych w literackiej polszczyźnie. Śmiem twierdzić, że tych „innych” słów jest w godce krakoski więcej niż w gwarach śląskich. Niektórzy badacze twierdzą, że gdyby w 1595 roku Zamku Królewskiego na Wawelu nie strawił pożar i król Zygmunt III Waza nie podjął decyzji o przeniesieniu stolicy z Krakowa do Warszawy, to pewnie dzisiejszy literacki polski byłby podobny do naszej Godki. Ponieważ, jak już wcześniej mówiłem, w godce występuje wiele słów starosłowiańskich, podobnie jak w językach innych Słowian, więc z porozumieniem nie ma większych problemów. Być może ze względu na niegdysiejsze bycie Krakowiaków we wspólnym państwie, wiele słów jest podobnych do języków Czechów i Słowaków, np. „chytro” w znaczeniu „szybko” czy „sława” w znaczeniu „chwała”, chociaż na niektórych językowych, fałszywych przyjaciół (zdradliwe słowa) trzeba uważać. W godce występuje np. słowo „kuca”, które oznacza przybudówkę, szopę, niestarannie sklecony domek lub budynek gospodarczy, ale już w Chorwacji „kuća” oznacza dom. Więc niektórzy Krakowiacy mogą być zdziwieni, kiedy na kościele w Chorwacji zobaczą napis: „To je kuća Božja”. Będą zdziwieni, ale zrozumieją.

- Popularyzował Pan godkę krakowską w telewizji, jest Pan pomysłodawcą festiwalu poświęconemu temu dialektowi. Dlaczego warto podtrzymywać jeszcze taką mowę? To nie jest – jak to mówią młodzi – jakiś obciach?

- Los rzucał i rzuca mnie w różne regiony Polski i do krajów innych narodów. Gdzie bym jednak nie był, zawsze kojarzono mnie z Krakowem. Zwłaszcza w różnych częściach naszego Kraju, po kilku wypowiedzianych przeze mnie zdaniach, od razu mówiono, że jestem Krakowiakiem lub Lajkonikiem. Sam wiedziałem, że krakowskiego akcentu, krakowskiej melodii języka, krakowskich słów, wyrażeń i zwrotów już się nie pozbędę. Zresztą – pomyślałem sobie – dlaczego mam się ich pozbywać. Przecież mój ród się wiedzie od pokoleń „łod Krakowa” (dotarłem do dokumentów z 1684 roku, w których są wymienieni moi przodkowie z Naramy, z której się wywodzę), jestem z tego dumny, więc tym bardziej częściej, świadomie i z rozmysłem zacząłem w rozmowach wtrącać krakowianizmy. Zacząłem też gromadzić, czyli mówiąc po krakowsku, „ścióbiać” wszystkie słowa i wyrażenia „nasy godki”. I tak zaczął powstawać „Słownik Godki Krakoski”. Później z wieloma zacnymi ludźmi zaczęliśmy organizować Festiwale Godki Krakowskiej. Do tej pory odbyło się już 8 takich festiwali. Parę razy laureatami Festiwalu byli reprezentanci pow. wadowickiego np. z gminy Kalwaria Zebrzydowska. Nie ukrywam, że dużą inspiracją były dla mnie „Stoły” Wielkanocne i Wigilijne organizowane przez Stowarzyszenie Gospodyń Wiejskich z Andrychowa. Warto też podkreślić, że w pierwszym festiwalu uczestniczyła reprezentacja Stowarzyszenia Gospodyń Wiejskich z Andrychowa, a p. Czesława Wojewodzic była wspaniałym konferansjerem Festiwalu. Ten pierwszy festiwal będziemy chyba wspominać bardzo długo. Lało wtedy jak z cebra i ludzie brodzili w błocie. Ale jak to mówią: pierwsze koty za płoty. Dwadzieścia lat temu, kiedy zaczynałem prace nad „ocaleniem od zapomnienia godki”, były trudne czasy transformacji. Mało ludzi „miało głowę”, aby kultywować krakowską tradycję. Zanikały Koła Gospodyń Wiejskich i Zespoły Śpiewacze. Zanikała tradycja wystawiania banderii konnych Kosynierów, które uświetniały ważne uroczystości, zwłaszcza religijne. Z biegiem lat, Krakowiacy przestawali chlubić się tym, że są Krakowiakami, noszą strój krakowski i posługują się mową krakowską. Skoro starsi przestali, więc i młodzi nie garnęli się do kultywowania tradycji, bo nie miał im tego kto wszczepiać i nauczać. Doszło do tego, że publiczne założenie stroju krakowskiego i odezwanie się gwarą, zwłaszcza przez młodych ludzi, stało się „obciachem” i powodem do drwin przez innych. Do tego wcześniej swoje trzy grosze dołożyła również PRL-owska szkoła, która tępiła „godanie”. Mimo tego, dzięki wspaniałym ludziom, dobrodziejom, wolontariuszom, organizacjom i instytucjom odbywały się i odbywają Festiwale Godki. Na początku był problem z wykonawcami, skąd inąd świetnymi ludźmi, bardzo dobrze władającymi „godką”, którzy jednak wstydzili się, aby występować na scenie, bo „co ludzie powiedzo, ze jo godom, jesce na scynie, przecie to obciach”. Trzeba było rozmów i przekonywań, że to absolutnie nie jest żaden „obciach”, ale powód do dumy, że się kultywuje tradycje przodków. W efekcie tych działań, kiedy ludzie zobaczyli, że jest bardzo dużo podobnych do nich pasjonatów, nie dość, że zaczęły reaktywować się KGW i zespoły śpiewacze, to powstawały i powstają nowe. Cieszę się, że wsparcia KGW udziela Ministerstwo Rolnictwa, bo przecież sam parę razy rozmawiałem o tym jeszcze z min. Krzysztofem Jurgielem, a także z posłami i senatorami oraz wielu innymi ważnymi ludźmi z centrali, województwa i powiatów. Cieszy mnie też, że przed Grób Pański w niektórych kościołach powrócili Kosynierzy z kosami na sztorc kutymi. Tu i owdzie odtwarzają się konne banderie Krakusów. Posługiwanie się krakowską „godką” nie tylko na scenie, ale również na co dzień, nie jest już powodem do wstydu. Coraz więcej młodzieży zaczyna się interesować mową swoich dziadków, co widać nie tylko podczas głównego Festiwalu, ale też po odbywających się lokalnych Festiwalach Godki z dużą liczbą młodych i najmłodszych ich uczestników. O jakiegoś czasu powstają reportaże telewizyjne i radiowe a także można było zobaczyć  fabularyzowany dokument „Rzeczo godce krakowskiej” wyświetlony już parę razy na antenie ogólnopolskiej TVP, pod reżyserią p. Moniki Meleń, w którym miałem zaszczyt być jedną z głównych postaci. Sporo miejsca Festiwalowi i godce poświęca Telewizja Polska, Radio Kraków, „Dziennik Polski”, inne tytuły prasowe, np. dwa lata temu „Małopolska Kronika Beskidzka”. Powstaje coraz więcej prac naukowych, a przy współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim organizowane są warsztaty i spotkania w szkołach, centrach kultury, UJ i bibliotekach poświęcone godce. Jakiś czas temu miałem również przyjemność być zaproszonym i gościć w andrychowskiej Miejskiej Bibliotece Publicznej na spotkaniu z seniorkami Gminy Andrychów, poświęconemu właśnie naszej Godce.

- Słyszałem, że pisze Pan scenariusze do sztuk w godce krakowskiej?

- Przez ostatnie kilka lat napisałem godką krakoską wiele przedstawień, opowiadań, gawęd, i skeczów. Napisałem i odtworzyłem kilka pastorałek i piosenek krakoskich, które wydawało się, że są już zapomniane. Spodobały się na tyle, że poproszono mnie, abym przeniósł je na scenę. Co też się dzieje. Amatorskie grupy teatralne występują z nimi w Centrach Kultury, na festynach, dożynkach i różnego rodzaju Świętach lokalnych. Wszędzie te występy były nagradzane rzęsistymi brawami i pochlebnymi opiniami. Można by rzec, że teraz „godanie po krakosku” stało się modne. Jestem z tego niezwykle zadowolony, bo to znaczy, że moja praca społeczna nie poszła na marne, ale zaczyna przynosić dobre owoce! Chociaż … intensyfikacja pracy na niwie kultury i godki krakowskiej, ma też dla mnie swoją cenę. Mimo odpowiedniej wiedzy i kompetencji zrezygnowałem z wielu atrakcyjnych zawodowo i finansowo propozycji...

- Powstaje też publikacja Pana autorstwa. Co to takiego będzie?

- Napisałem już godką i o godce tyle materiału, że objętościowo, łącznie ze słownikiem liczącym parę tysięcy słówek krakowskich, spokojnie wystarczy na dobrą książkę. Co prawda publikuję teksty na stronie internetowej, ale nie wszyscy, zwłaszcza wiele osób w starszym wieku, na tyle sprawnie posługują się komputerem, aby korzystać z netu. Poza tym, powstaje coraz więcej różnego rodzaju prac i opracowań naukowych dotyczących dialektu krakowskiego i ludzie nauki, którzy tym się zajmują, proszą aby wydać moje prace w formie papierowej, ponieważ publikacje internetowe są dla nich niezwykle cenne, ale nie zawsze odpowiadają normom źródeł do zacytowania w pracach naukowych. Zatem mam przygotowany już konspekt i pierwszy rys publikacji pod tytułem „Abomy to jacy tacy”. Ale to idzie dość ślamazarnie. Pracuję zawodowo, a działania związane z godką krakowską są jedynie moim hobbies, poza godzinami pracy. Kiedy na weekend przyjadę do Roczyn, więc te chwile trzeba poświęcić rodzinie, więc dla Godki pozostają jedynie wieczory. Chociaż i tak podziwiam moją żonę za wyrozumiałość, że pozwala mi poświęcać czas i … wspólną kasę na propagowanie tradycji, kultury, obyczaju i godki krakoski. W ostatnich miesiącach, z tych powodów a także problemów z mobilnością ograniczyłem swój udział w warsztatach, konferencjach i spotkaniach.

- Gdyby ktoś chciał coś więcej dowiedzieć się o naszym dialekcie, to gdzie ma szukać? Prowadzi Pan stronę internetową...

 - Większość materiałów poświęconych krakowskiemu dialektowi (artykuły, materiały filmowe, w tym zapisy festiwali, warsztatów, itp.), odnośniki do materiałów telewizyjnych, radiowych i prasowych, a także ciągle uzupełniany słownik godki krakoski publikuję w necie pod adresem: www.wislon.tv a także na fejsie pod adresem: www.facebook.com/Wislon.tv. Serdecznie zapraszam.

- Na koniec proszę o jeszcze kilka zdań wypowiedzianych w godce krakowskiej.

- Proszę bardzo! Toli panie pån słuchåj sie co ci rzykne ô reckaħ. Kiej wiēcie recki jamy ceckåj grzebio. Nåjlepi widzo im się ħabyrdzie. Pewnie im ħań pasuje, bo ħērdzi ôd dåwna nik nie ruså, a jedzēnie na zime majă, bo akurantnie brõzek jes zaś nieôpodål. No to wróciółek sie duchēm do ħałpy po kžynke, te co to zem na gacka zmajstrówoł. Spõściółek cucka i pôlecieli my do jam. Cucek nåcon kôpać w jenny jamie, a jå nådkrył drugi sudół kžynkom z zåpadkom. I skryłek sie za buštynēm. Nåjsåmpiērw wyplós sie z jamy jedēn, potēm drugi i smygnēły w ħabērdzie. Dyć jedēn był går gŭpi, i sie złapåł. Uwiăzåłek cucka i sie wróciłek sie do dõmu. Ï … darmo gådać. Måm gnompa, bo strašny z niego gnôjåž. Wziăek go do ħåłpy, ale õn strašnie był nielusy. Ħēba ôd straħu. Piscåł i piscåł kiej maluśkie dzidziusio. Wziăek go do siebie, połozyłem przed komputērēm, kciåłek mu põkåzać drugie recki, to mi sie gizd sfajdåł na klawiature. Ôciec kiej to uźråzł to strašnie na mnie ħarusiół. Nasi dziadek kåzåł mi go pŭścić na pôle, bo dziki recek w ħałpie prēntko sie nie ôħrostå i môze mi kôjfnăć. Ale ôbiecåł, ze kiej go pŭsce, to mi kupi ôswojonēgo recka syryjskiēgo! Nie będę tłumaczył tego tekstu bo mam nadzieję, że może ktoś z PT Czytelników Nowin spróbuje go przetłumaczyć i przesłać to tłumaczenie na adres redakcji NA! Może być fajna i pożyteczna zabawa.

 

 Dodatkowe litery w alfabecie, służące do zapisu specyficznych głosek dialektu krakowskiego.
Åå - (a/o) ułożyć usta jak do „a” a wyartykułować „o” - wymowa zbliżona do „o” literackiego.
Ăă - (ą/on) ułożyć usta jak do „ą” a wymówić „on” - wymowa zbliżona do „on” literackiego.
Ēē - (e/y) usta jak do „e” a wyartykułować „y” - wymowa zbliżona do „y” literackiego
Ĕĕ - (ę/en) ułożyć usta jak do „ę” a wymówić „en” - wymowa zbliżona do „en” literackiego.
Ħħ - ch/h i w niektórych przypadkach k, np. który/ħtóry
Ïï - ji (długie „i” Ôô - (ło) wymawiać „ł” krótko, „o” dłużej  Õõ - (łó) wymawiać „ł” krótko, „ó” dłużej 
Šš - (Sz’) miękkie „sz”, zbliżone wymowa do „ś”
Ŭŭ - (łu) wymawiać „ł” krótko, „u” dłużej

*Zbigniew Grzyb (rocznik 1960), mieszkaniec Roczyn, absolwent UJ, politolog, dziennikarz, specjalista ds. zarządzania firmami, urzędnik państwowy, samorządowiec i propagator kultury, tradycji obyczaju i godki krakowskiej. Autor przedstawień, opowiadań i artykułów pisanych godką i o godce. Prowadzi stronę internetową poświęconą tym zagadnieniom pod adresem: www.wislon.tv . Za działalność na polu promocji kultury, tradycji, obyczaju i godki krakoski został przez Prezydenta Polski odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi RP.